Spływ kajakowy – lipiec 2013

opublikowano

Oprócz błękitnego nieba….

Wydawać by się mogło, że weekendowy wyjazd do Lutola Mokrego wielce życia nie zmieni. A jednak! Spływ kajakowy przynosi moc wrażeń. Zadziwia połyskująca tafla wody, którą mąci wiosło. Urzeka urok osobliwych kwiatów wbitych wręcz w toń  wody. Ciekawi kormoran na szczycie gałęzi, który długo godzi się z naszą obecnością, by w końcu dać się spłoszyć. I wreszcie „cieszy” , niektórych zwłaszcza , przystanek na cypelku. Ciekawe czemu?!

Drugiego dnia doznania się mnożą. Bo w trakcie wyprawy do lasu ujmuje widok prostych, polnych kwiatów, a zachwyt budzi zagubiona kapliczka. Potem ulgę przynosi cień cyprysowego zakątka i zapomniana ławeczka pod kasztanem. Z podziwu wyjść nie można przyglądając się precyzyjnej pajęczej robocie i serdecznemu uściskowi przytulonych do siebie, zupełnie odmiennych drzew. Okazuje się prawdą, że obcowanie z naturą przynosi ukojenie, daje wytchnienie i pozwala uciec od kołowrotka spraw codziennych. I niekiedy niekoniecznie trzeba udać się do Lutolu, choć tam natura wszędzie się „panoszy”, wystarczy spojrzeć ponad konary drzew i dostrzec błękit nieba, by odnależć odrobinę spokoju. Polecam  

                                                                                        Danuśka Buczkowska

Wszystkie komentarze

Autor: Marek Szczepański
Tytuł: Spływ kajakowy – lipiec 2013

Dodaj komentarz

1. Matylda (10.07.2013 16:07)
A ja widziałam tam na zdjeciach jakieś motyle.Chyba pan Jurek śpiewał motylem jestem , hi hi na tej wyprawie pieszej. Dobrze ,ze nie popłynełam kajakiem bo tam w tym jakims Lutolu to ludzie sie topia.
2. Michał (09.07.2013 21:07)
Na wrześniowy spływ Michaś już się pisze,teraz na weekend będzie podpatrywał i podjadał dary Lutolwej natury.
3. Jurek (09.07.2013 16:07)
Punktów karnych tym razem na spływie było wiecej niż dyplomów i nagród.Na 12 osób bioracych udział w imprezie na szlak wodny wyruszyło zaledwie 4 czyli dwa kajaki.Strachu nagoniła woda ,która wezbrała bardzo i słonce ,które swieciło chyba za bardzo.Tak czy siak spływ sie odbył a potwierdza to napotkane ptactwo i słoneczko.Liczy sie zawsze jakość a nie ilość.Nawet za bardzo nie przeszkadzały płynącym grazele żółte,rdsenice, moczarka kanadyjska,trzciny ,czaple,perkozy z małymi,łabędzie,kormorany,jastrzebie,trzciniaki i inne papudraki blizej niezidentyfikowane.A to znaczy ,ze przynależą do ekipy Beniowskiego.Sam mistrz ceremonii niestety nie pojawił sie /ale nastapiła takzwana siła wyzsza/.Mysle że w wrzesniu popłyniemy jeszcze raz tym razem w obsadzie o wiele liczniejszej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *