Vrbove 2011 – cz. 3

opublikowano

Odwiedził nas w hotelu Lubomir Antolik. Bardzo zacny podróżnik, który 2 lata temu  umieścił piękną czarną kamienną tablicę na postumencie Beniowskiego w miejscu, w którym  Maurycy zginął. Tę tablicę roztrzaskał młotkiem pewien Węgier i wyrzucił do pobliskiego  rowu. My z Markiem tę tablicę odnależliśmy i jej fragmenty zabezpieczyli na  Madagaskarze. Lubomir był wyrażnie tym uradowany i wzruszony. Zaproponował mi nawet latanie na  motolotni nad Madagaskarem co czynił w tym roku. Pomysł ten bardzo mi się  spodobał. Wladek Dudlak pokazał nam część pełnometrażowego filmu o Beniowskim, który kręci już  2 lata i zagrał kilka przepięknych ballad na gitarze. My  też pokazaliśmy kilka filmów i przy  opowieściach z 1001 jezior, mórz i oceanów, które nam fundował Józek  Różański czas  szybko zleciał do póżnej nocy. Rano jedziemy do miejscowości Św. Jerzy. Przepiękne  małe miasteczko z zabytkami sięgajacymi 13 wieku. Tutaj chodził do gimnazjum  Beniowski. Wladek razem z żoną oprowadzali nas po zaułkach jakby nagle wyjętych z 13  wieku. Potem pojechaliśmy do Bratysławy, mijając po drodze elektrownię atomową. Trzeba przyznać, że  po Krakowie, Bratysławę należy zaliczyć do pereł w koronie miast europy. Czas nam  zleciał szybko do wieczora a o 20 przyjechał Lubomir z pokazem filmów z Madagaskaru. Prezes  Janek pasował na przyjaciół fundacji Lubomira i Józka Różańskiego co dało pretekst do  kolejnych toastów i tak zleciało do północy. Raniutko przy pięknej mroźnej pogodzie pakujemy się i jedziemy do Nowego Targu. Po drodze mijamy bajeczne zamki i ruiny na  skałach królujące nad okolicą. Kolorowe liście buków i brzóz dopełniały kolorytu  magicznej jesieni. A w oddali w stronę Polski wyniosłe i poszarpane granie Tatr otulone  śniegiem. Teraz wiemy dlaczego ludzie zakochują się w jesiennych Tatrach. W Nowym Targu Józek  poczestował nas także jesienną gęsią z kluskami. Palce lizać. Jeszcze jeden  rozchodniaczek u Józka w jego pałacu pełnym wspomnień z 100 krajów świata i jedziemy  do Nowej Soli. Przed Krakowem korek, trzeba stać 1,5 godz. Tzn. posuwać się po kilka  metrów i stop. Jak oni to wytrzymują tyle lat to  naprawdę nie wiem. Zawracamy i jedziemy  przez Wadowice. Ale zaraz, zaraz tak miało być. Przecież dzisiaj 16 pażdziernika jest 33 rocznica wybrania naszego papieża. W sumie po 12 godz. jazdy jesteśmy zmęczeni ale  szczęśliwi z wyjazdu w domu.

Wszystkie komentarze

Autor: Marek Szczepański
Tytuł: Vrbove 2011 – cz. 3

Dodaj komentarz

1. Matylda (25.10.2011 10:10)
Panie Jurku Pan to powinien pisać poezje.Kto to będzie czytał takie długie dyrdymały.Należy pisac krótko i zwiężle.Poematy zostawmy dla poetów w książkach a nie w komentarzach.
2. Zosia (22.10.2011 12:10)
Pięknie Jurku opisujesz przebieg Waszej podróży.Czuję się trochę tak jakbym w niej uczestniczyła.Niesamowite jest, że udało Ci się odzyskać tą rozbitą i wyrzuconą do rowu tablicę ku pamięci M.Beniowskiego i przewiezienie na Madagaskar.Wcześniej o Beniowskim niewiele wiedziałam a dzięki Tobie, Markowi i tym ,którzy wspierają Was w rozpropagowaniu wiedzy o M.B. i przywróceniu jemu dobrego imienia wielkie dzięki i chwała Wam za to.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *