Odwiedził nas w hotelu Lubomir Antolik. Bardzo zacny podróżnik, który 2 lata temu umieścił piękną czarną kamienną tablicę na postumencie Beniowskiego w miejscu, w którym Maurycy zginął. Tę tablicę roztrzaskał młotkiem pewien Węgier i wyrzucił do pobliskiego rowu. My z Markiem tę tablicę odnależliśmy i jej fragmenty zabezpieczyli na Madagaskarze. Lubomir był wyrażnie tym uradowany i wzruszony. Zaproponował mi nawet latanie na motolotni nad Madagaskarem co czynił w tym roku. Pomysł ten bardzo mi się spodobał. Wladek Dudlak pokazał nam część pełnometrażowego filmu o Beniowskim, który kręci już 2 lata i zagrał kilka przepięknych ballad na gitarze. My też pokazaliśmy kilka filmów i przy opowieściach z 1001 jezior, mórz i oceanów, które nam fundował Józek Różański czas szybko zleciał do póżnej nocy. Rano jedziemy do miejscowości Św. Jerzy. Przepiękne małe miasteczko z zabytkami sięgajacymi 13 wieku. Tutaj chodził do gimnazjum Beniowski. Wladek razem z żoną oprowadzali nas po zaułkach jakby nagle wyjętych z 13 wieku. Potem pojechaliśmy do Bratysławy, mijając po drodze elektrownię atomową. Trzeba przyznać, że po Krakowie, Bratysławę należy zaliczyć do pereł w koronie miast europy. Czas nam zleciał szybko do wieczora a o 20 przyjechał Lubomir z pokazem filmów z Madagaskaru. Prezes Janek pasował na przyjaciół fundacji Lubomira i Józka Różańskiego co dało pretekst do kolejnych toastów i tak zleciało do północy. Raniutko przy pięknej mroźnej pogodzie pakujemy się i jedziemy do Nowego Targu. Po drodze mijamy bajeczne zamki i ruiny na skałach królujące nad okolicą. Kolorowe liście buków i brzóz dopełniały kolorytu magicznej jesieni. A w oddali w stronę Polski wyniosłe i poszarpane granie Tatr otulone śniegiem. Teraz wiemy dlaczego ludzie zakochują się w jesiennych Tatrach. W Nowym Targu Józek poczestował nas także jesienną gęsią z kluskami. Palce lizać. Jeszcze jeden rozchodniaczek u Józka w jego pałacu pełnym wspomnień z 100 krajów świata i jedziemy do Nowej Soli. Przed Krakowem korek, trzeba stać 1,5 godz. Tzn. posuwać się po kilka metrów i stop. Jak oni to wytrzymują tyle lat to naprawdę nie wiem. Zawracamy i jedziemy przez Wadowice. Ale zaraz, zaraz tak miało być. Przecież dzisiaj 16 pażdziernika jest 33 rocznica wybrania naszego papieża. W sumie po 12 godz. jazdy jesteśmy zmęczeni ale szczęśliwi z wyjazdu w domu.
Wszystkie komentarze
Autor: | Marek Szczepański |
Tytuł: | Vrbove 2011 – cz. 3 |
1. Matylda (25.10.2011 10:10) | |
Panie Jurku Pan to powinien pisać poezje.Kto to będzie czytał takie długie dyrdymały.Należy pisac krótko i zwiężle.Poematy zostawmy dla poetów w książkach a nie w komentarzach. | |
2. Zosia (22.10.2011 12:10) | |
Pięknie Jurku opisujesz przebieg Waszej podróży.Czuję się trochę tak jakbym w niej uczestniczyła.Niesamowite jest, że udało Ci się odzyskać tą rozbitą i wyrzuconą do rowu tablicę ku pamięci M.Beniowskiego i przewiezienie na Madagaskar.Wcześniej o Beniowskim niewiele wiedziałam a dzięki Tobie, Markowi i tym ,którzy wspierają Was w rozpropagowaniu wiedzy o M.B. i przywróceniu jemu dobrego imienia wielkie dzięki i chwała Wam za to. |