Po 11 dniach tułania się po zachodnim wybrzeżu wszelką uwagę i starania skoncentrowaliśmy na dotarciu na Półwysep Masoala. Samochodem, łodzią i pieszo po kilku dniach wreszcie nam się to udało. Osiągneliśmy Cap Est płynąc z Mananary. Było ciężko i niebezpiecznie. Ach te malgaskie drogi, ach te dziurawe łodki pływające po oceanie. Tutaj na przylądku wschodnim pierwsze kroki skierowaliśmy do pomnika Maurycego Beniowskiego. Umieściliśmy na nim naszą tablicę i w atmosferze zadumy zapaliliśmy świeczkę. Jest wreszcie z Beniowskim polski symbol na tym odludziu. Szkołę w Ambodirafia odnaleźliśmy bez trudu. Nieopisana dziecięca radość z wręczonych prezentów była dla nas swoistą nagrodą. Przemierzając niejednokrotnie później wioskę słyszeliśmy bezimienne okrzyki „vivat Polonia, vivat Polonia”. W niedzielę 23 maja szczęśliwie powróciliśmy z miesięcznej wyprawy. Przywieźliśmy ze sobą wiele wspaniałych wrażeń i kolejnych nieocenionych doświadczeń.